Na początek legenda

 


Podobno w każdej legendzie jest ziarno prawdy (nie mylić z Paulem Piercem). W przypadku legendy Alena "The Answer" Iversona tych ziaren są całe rzędy i układają w charakterystycznie zaplecione cornrows'y. Myśląc o Philadelphii 76ers, większości osób, które chociaż liznęły tematu NBA, przed oczami staje właśnie on. Bo Iverson to Sixers, a Sixers to Iverson i nie ma się co oszukiwać ani Julius Erwing, ani Charles Barkley czy Wilt Chamberlain nie przebili się do masowej świadomości tak jak The Answer. Mieli zwyczajnego pecha, bo urodzili się za wcześnie, w czasach ich świetności NBA nie była jeszcze globalną marką, a poza tym nie było internetu (młodsi pewnie nie uwierzą, ale można to sprawdzić w internecie).
Wszystko to sprawia, że w pierwszym poście bloga dedykowanego klubowi z Filadelfii nie mogłem sobie odmówić przypomnienia wypowiedzi  A.I o wyższości meczów nad treningami, która dla fanów zawodowej koszykówki zza oceanu urosła do rangi koszykarskiego odpowiednika monologu Szekspirowskiego Hamleta czy Gustawa z IV. części "Dziadów" Mickiewicza. W ciągu nieco ponad 2 minut słowo "practice" pada z ust Iversona około 20 razy, a że internet takich okazji nie przepuszcza, wypowiedź szybko zaczęła żyć swoim życiem i stała się niemniej legendarna niż jej autor.

Zespół z Filadelfii pozbył się swoich najlepszych graczy i drugi sezon z rzędu będzie tankować. Tankować czyli zgodnie z planem generalnego menadżera klubu Sama Hinkiego przegrywać co się da. Ktoś mniej zaawansowany w tematyce NBA powie "taki sobie ten plan". Otóż nie! Plan ów tylko na pozór nie trzyma się kupy. Dzięki swoistemu  socjalowi przyznawanemu przez władze ligi kluby zbierające największe baty w danym sezonie mają największą szansę, aby po sezonie zgarnąć w drafcie najbardziej utalentowaną młodzież marzącą o zawodowej karierze. Stawiając w ostatnich dwóch draftach na dwóch bardzo utalentowanych, ale kontuzjowanych na cały sezon młodzianów, Sixers wznieśli tankowanie na niespotykane wcześniej wyżyny. Tak jak rok wcześniej, po parkietach NBA, w koszulkach z logo siedemdziesiątek szóstek, będzie biegać banda dzieciaków. Każde zwycięstwo będzie sensacją na miarę awansu polskiej drużyny piłkarskiej do Ligii Mistrzów. Cel jaki postawiono przed zespołem na ten sezon to "practice". Kibice też będą musieli "practice" tyle, że swoją cierpliwość. Jakby nieobecni, ze wzrokiem utkwionym w przyszłość, ufając, że każda porażka paradoksalnie przybliża do sukcesu, jak mantrę, po cichu powtarzając "In Hinkie we trust", wierzyć, że w tym szaleństwie jest metoda.

Wymyśliłem sobie to tak, że, ja tu będę ćwiczył pisanie, o tym, że oni tam ćwiczą granie w koszykówkę, a przy okazji będę sobie wspominać dobre czasy w których Iverson "łamał kostki" rywalom a zwycięstwa Sixers nie powodowały grymasu niezadowolenia na twarzy włodarzy klubu. 

We're talking about practice!

ps. będzie o Filadelfii nie tylko o tej koszykarskiej (m.in o tym panu)

Komentarze